~ Jakże łatwo można dać się zwieść, wierząc, że człowiek jest czymś więcej niż tylko człowiekiem.
To moje drugie spotkanie z twórczością pana Greena i muszę stwierdzić, że Papierowe Miasta przekonały mnie do siebie dużo bardziej niż Gwiazd naszych wina. Każdy tą książkę interpretuje inaczej i każdy w niej szuka jakiegoś swojego własnego wyznacznika, coś co będzie dla niego motywacją. No bo tak - 'Papierowe miasta' to powieść, która daje dużo do myślenia o życiu, o drugim człowieku, jak i o sobie samym.
Przede wszystkim w tej książce spodobało mi się to jak autor dobrze przedstawił mocną przyjaźń pomiędzy bohaterami; perspektywę, że ludzie są zupełnie inni, niż sobie ich wyobrażamy; walkę z samym sobą i problemy współczesnych nastolatków. Możemy spostrzec, że zakochując się w drugiej osobie, tak na prawdę zakochujemy się w jej wyobrażeniu. Kiedy kogoś się pozna bliżej, to wszystko umyka, ponieważ ta osoba nie jest taka jaką ją sobie wyobraziliśmy.
Myślę, że wiele na świecie jest takich osób, które chciały się od czegoś uwolnić, uciec i podążyć inną drogą. Decyzja jest najtrudniejsza, ale kiedy już się odejdzie, nie ma nic łatwiejszego pod słońcem. Kolejna złota myśl, którą nasuwa nam ta książka. Dużo razy chciałam uciec od pewnych spraw, ale najtrudniej było to zrobić. Gdy to wykonałam, moje życie potoczyło się z górki i już nie było tak ciężko jak przypuszczałam.
John Green w książce przedstawił nam genialną perspektywę motywu drogi. Czwórka przyjaciół, wybierająca się minivanem w wielogodzinną podróż. Jadą w pewne miejsce, nie wiedząc czego się spodziewać. Nie pogardziłabym udać się w taką długą podróż, zwłaszcza z takimi osobami jak Quentin, Radar i Ben. Przyjaźń między bohaterami również jest wielkim plusem tej książki. To w jaki sposób pomagają sobie wzajemnie, doradzają sobie i wyruszają na wspólne misje jest genialne, ponieważ bohaterom pomimo momentami dramatycznych chwil nie brakuje humoru, przez co całość nie jest sztywna.
Dla osób, które jeszcze nie czytały, a interesuje ich początkowa fabuła - książka jest napisana z perspektywy Quentina Jacobsena, który jest od dawna zakochany w swojej zbuntowanej i tajemniczej koleżance Margo. Pewnego wieczoru dziewczyna niespodziewanie pojawia w pokoju chłopaka, wyciąga go na dość szaloną podróż po mieście, a potem znika. Q wyrusza w poszukiwaniu Margo dzięki wskazówką, które zostawiła dziewczyna tylko dla niego. Po drodze bohater przekonuje się, że ludzie w rzeczywistości są inni, niż sobie ich wyobraził.
Podsumowując, całość naprawdę bardzo mi się podobała. Te wszystkie życiowe wnioski niosą za sobą bardzo dobry przekaz. Oczywiście nie zabrakło wyjaśnienia, czym tak na prawdę są te papierowe miasta. Jeśli miałabym się zagłębić jak ja interpretuję ten tytuł to stwierdzam, że papierowe miasta kojarzą mi się z czymś krótkotrwałym i czymś co prędzej czy później zniknie. Polubiłam głównego bohatera, jego przyjaciół, a nawet dosyć skomplikowaną Margo, która również miała w sobie swój urok. Jeśli nie zapoznaliście się jeszcze z 'Papierowymi miastami', to ja z całego serca wam serdecznie polecam. Bo warto.
★★★★★
~ Odchodzenie jest przyjemne i czyste, tylko kiedy zostawia się za sobą coś ważnego, coś, co miało dla nas znaczenie. Kiedy wyrywa się życie razem z korzeniami. Ale tego nie da się zrobić, dopóki nasze życie nie zapuści korzeni.
No popatrz, ja miałam całkiem odwrotnie! Papierowe miasta mnie zawiodły, a Gwiazd naszych wina wydało mi się nieco lepsze ;3
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytałam twoją opinię o Gwiazd naszych wina! Ja lubię bardzo obie pozycje, ale to jednak kwestia gustu :D
UsuńPamiętam, że 'Papierowe miasta' strasznie mi się ciągnęły, ale koniec końców jest to dobra książka. Polecam obejrzeć ekranizację :) Według mnie bardzo dobra, może nawet lepsza od książki.
OdpowiedzUsuńbe-my-dreamcatcher.blogspot.com
Pozdrawiam, maleficent.
Planuję obejrzeć w weekend, na pewno film jest równie genialny jak powieść :D
UsuńBuziaki!
Chciałabym przeczytać jeszcze raz pierwszy raz tę książkę. Chociaż każdą książkę Greena przeczytałabym chętnie pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńJa też. Gdy wczoraj skończyłam ją czytać, chciałam zacząć od nowa. Na pewno wrócę do książek Greena jeszcze nie jeden raz :D
Usuń" John Green w książce przedstawił nam genialną perspektywę motywu drogi" - wydaje mi się, czy to nie jest poprawnie napisane? Coś mi w tym zdaniu nie gra. Po Greena sięgać sama nie będę... chyba, że w czasie ferii jednak sięgnę po jeden tom? Bo znane, więc wypada znać... Chociaż moje książkowe przeczucie się w przypadku tego autora raczej nie myli.
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Nie wiem czy niepoprawne czy poprawie, ale wydaje mi się, że poprawnie. Niestety nie jestem geniuszem w słownictwie, tym bardziej z języka polskiego, ale się staram :)
UsuńUwielbiam Johna Greena i jego twórczość. "Papierowe miasta" są moją ulubioną książką tego autora na równi z "Szukając Alaski", którą, jeżeli jeszcze jej nie czytałaś, szczerze polecam :)
OdpowiedzUsuń'Szukając alaski' przede mną i nie mogę się doczekać, aż po nią sięgnę :)
UsuńJak wcześniej widziałaś mnie nie przypadła do gustu ta książka. Ale może oczekiwałam czegoś innego. Nie wiem... nie potrafię się do niej na nowo zmusić, ale liczę, że kiedyś ją przeczytam. :D
OdpowiedzUsuńhttp://books-world-come-in.blogspot.com/
Nie zmuszaj się, bo jeszcze bardziej będziesz się męczyła. Może spodobają Ci się inne książki Johna Green :D
UsuńWstyd, wielki wstyd się przyznać, że nie czytałam jeszcze papierowych miast :O Pora nadrobić zaległości, ale ile bym ich nie nadrabiała i tak jestem w tyle :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, na pewno w końcu nadrobisz i mam nadzieję, że Ci się spodobają! ;)
UsuńOd tego autora znam jedynie [Gwiazd naszych wina], gdzie ta książka wypadła - moim zdaniem - blado. Mam zamiar sięgnąć po inne dzieła Greena, ale tymczasowo mam inne plany czytelnicze.
OdpowiedzUsuńhttp://bluszczowe-recenzje.blogspot.com/
Oglądałam film i był okej, ale też bez żadnych rewelacji :) Za książkę się jeszcze nie zabrałam, aczkolwiek kiedyś na pewno to uczynię :D Tematyka jak najbardziej do mnie przemawia! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMi również bardzo podobała się ta książka. W połączeniu z poczuciem humoru autora była naprawdę przyjemną lekturą ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię nad tą pozycją, nie czytałam żadnej powieści autora więc warto to wreszcie nadrobić. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka naprawdę dobra, jednak nie należy do najlepszych jakie czytałam. W pewnym momencie Green wpadł w monotonie i pisał o jeździe Q od miasta do miasta i od osiedla do osiedla. Być może był to zabieg celowy - czas na przemyślenia, jednak trochę stawało się to nużące. Nie mniej historia naprawdę godna poznania ^^
OdpowiedzUsuńBądź tu teraz
Chyba zrobię do niej jeszcze jedno podejście,bo pierwsze skończyło się fiaskiem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Nie wiem, czy istnieje jeszcze ktoś, kto nie słyszał o Johnie Greenie :) A ja nadal nie miałam okazji przeczytać ani jednej jego książki! Chłop niedługo mi wyskoczy zza sałaty w lodówce :D W każdym razie jego twórczość bardzo mnie interesuje, wydaje mi się, że to literatura dla mnie, że dołączę do grona jego fanów w błyskawicznym tempie. Ale nie będę wiedziała, dopóki nie spróbuję, a spróbuję na pewno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Jakoś omijam książki Greena, totalnie nie moja tematyka. Nominowałam Cię do Tagu, będzie mi miło jeśli odpowiesz. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://geekbsf.blogspot.com/2016/01/zalege-lba.html
Kiedyś zaczęłam czytać Papierowe miasta na telefonie, ale tak bardzo nie lubię tego robić, że nie przeczytałam zbyt wiele... Jednak chętnie bym do niej wróciła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://maw-reads.blogspot.com/
Jeszcze nie czytałam, ale mam taki zamiar :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award :) Więcej u mnie na blogu: www.magicznerecenzje.blogspot.com
Bardzo dobrze trafiłaś, bo akurat wypożyczyłam ją z biblioteki, żeby przeczytać podczas maratonu i czuję się trochę bardziej zachęcona :)
OdpowiedzUsuń