czwartek, 29 czerwca 2017

#Kirsty Moseley - Nic do stracenia. Wreszcie wolni

~ Wiedziałem, że będę czekać tak długo na nią, jak długo będzie trzeba. I że nic tego nie zmieni.


   Ojciec Anny Spencer zostaje wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Od tej pory Anna przestaje być anonimową nastolatką i coraz trudniej chronić jej prywatność. Ashton Taylor ma więc jeszcze bardziej skomplikowane zadanie. Niebawem odbędzie się proces prześladowcy Anny, Cartera Thomasa, który marzy tylko o tym, by ją odzyskać. Anna ufa Ashtonowi i zaczyna wierzyć w jego miłość, chociaż nadal jest pewna, że nie zasługuje na szczęście.

   Nic do stracenia. Wreszcie wolni to kontynuacja losów Anny i Ashtona. Myślę, że drugi tom utrzymuje poziom pierwszego, ale mam co do tej części pewne zastrzeżenia - głównie przez cukierkową relację dwojga bohaterów. Niestety Kirsty Moseley uwielbia tworzyć romantyczną i aż za słodką aurę między głównymi postaciami jej książek. Tak jak w pierwszym tomie tego nie wyczuwałam, tak tutaj było to lekko przesadzone, jednak nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo.

   Ashton dalej pozostał moim ulubieńcem, nawet mimo tego, że nie widział życia pozna Annabelle. Zawsze czujny, ostrożny i opiekuńczy, nie chciał rozstawać się z nią nawet na jeden dzień. W tej części jest moment kiedy ta dwójka musi się rozstać na dwa dni. Rozumiem, że za sobą strasznie tęsknili i nie mogli wytrzymać, ale znów autorka naważyła tutaj wiele cukru. Nie czytało mi się tego dobrze, bo mimo iż kibicowałam im z całej siły i liczyłam na to, że wszystko dobrze się skończy, to ich za 'słodka' relacja czasami mnie mdliła.

   Genialny pomysł na fabułę, ale trochę słabsze wykonanie. Zawsze gdy czytam o czym jest dana książka tej autorki, jestem zaskoczona i jak najszybciej chcę ją przeczytać nawet mimo tego, iż wszystkie jej powieści kończą się podobnie. Ale co z tego? Jeśli byłby jakiś porządny dramat, coś co wywołałoby u mnie mnóstwo emocji, a nawet łzy, to uważam, że całość mimo przewidywalności wypadałaby fenomenalnie. Ale niestety.. tego zawsze mi brakuje w tych książkach.

   Ciągnęło mnie do tej części głównie przez to, iż byłam ciekawa jak rozwiąże się wątek z Carterem, prześladowcą Anny. Ostatecznie został on rozegrany - bo musiał, gdyż było to wspomniane w fabule - ale nie tak jak się spodziewałam. Owszem, momentami byłam lekko wystraszona, a nawet bałam się o losy dwojga zakochanych, ale kurcze.. coś mi tu nie pasowało. Myślę, że działo się to wszystko za szybko. Myślę również, że spodziewałam się większego dramatu, czegoś co wryje się w moją pamięć i będę tym zaskoczona, ale niestety nie byłam.

   Ten tom skupia się jeszcze bardziej na romansie Anny i Ashtona. Głównie z tego składa się cała fabuła. Kirsty Moseley pokazała po raz kolejny, że to miłość w książce jest najważniejsza, a nie problemy, które pojawiają się wokół niej. Czy ja wiem.. takie chyba nie jest życie. Książka była nieprawdopodobna, ale czytało mi się ją szybko i przyjemnie, gdyż wraz z jej końcem nastąpił pewien dramat, który trzymał mnie w napięciu. Fabuła może nie powaliła mnie na kolana i myślę, że szybko o niej zapomnę, ale historia wbrew minusom jest naprawdę urocza.

   Po książkach tej autorki nie należy spodziewać się wiele. Głównie mamy romans, jakiś lekki problem, który zostaje potraktowany powierzchownie i przewidywalne zakończenie - ale, no właśnie.. ja lubię czytać takie historie. Są świetnym odmóżdżaczem i są wręcz idealne na relaks w upalnie dni. Sięgam po powieści, które pisze Kirsty Moseley aby odpocząć i nie nadwyrężyć zbytnio mojego umysłu. Wykonują one te zadania fantastycznie.

   Nic do stracenia. Wreszcie wolni to dobra kontynuacja poprzedniej części. Nie zaskoczyła mnie co prawda niczym, ale bardzo dobrze się przy niej bawiłam. Nie należy oczekiwać od niej czegoś więcej, ponieważ wtedy możecie się zawieść. Według mnie, gdy podejdziecie do tej historii na luzie - nie będziecie spodziewali się efektu 'wow' - to wtedy spełni ona Wasze oczekiwania. Jest to świetny romans i naprawdę bardzo mnie wciągnął.

★★★☆☆

~ Przerażało mnie to, że znów się zakochałam. Większość ludzi mówi, że miłość to coś najcudowniejszego na świecie, a ja zgodziłabym się z nimi tylko do pewnego stopnia, bo nie wtedy, gdy wszystkie myśli skupiają się na jej utracie lub gdy dzieje się coś potwornego, co sprawia, że serce pęka na tysiące kawałków. Tak, stan zakochania bardziej mnie przerażał niż satysfakcjonował.

-

Książka należy do cyklu "Guarded Hearths":
Nic do stracenia. Początek | Nic do stracenia. Wreszcie wolni

41 komentarzy:

  1. Być może i sięgnę po nią tylko jak ktoś mi rozciągnie dobę :)
    Jest tyle świetnych książek do czytania a tak mało czasu :)
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszego tomu nie czytałam, ale jak będę potrzebować czegoś odmóżdżającego to sięgnę.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nic autorki nie czytałam, ale jakoś aż tak mnie nie ciągnie, mimo że czytam o jej książkach nawet dobre opinie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę się nie dziwię, ponieważ nic niesamowitego nie spotkałoby Cię w tych książkach :)

      Usuń
  4. Niestety to nie książka dla mnie, za dużo tu cukru, z tego co widzę, poza tym mam wrażenie, że to już było i... no po prostu, nie czuję tego przyciągania.
    Pozdrawiam,
    www.bookmoorning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i nie dziwię się. Lepiej sięgnąć po ciekawsze i lepsze pozycje :)

      Usuń
  5. Ja polubiłam autorkę za "Chłopaka, który chciał zacząć od nowa", więc z wielką chęcią przeczytałabym inne jej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również ta książka mi się podobała, jednak nie było to coś szczególnego :D

      Usuń
  6. No nie - ja jestem uczulona na nadmiar cukru! Tym razem jednak podziękuję, bo nie mam wątpliwości, że byśmy się nie polubiły z "Nic do stracenia. Wreszcie wolni.". ;) Co prawda, wcześniejsze książki dawały nadzieję, że ciekawy będzie chociaż ten wątek z prześladowcą, ale to co napisałaś niestety nie pozostawia mi złudzeń. Dziękuję za ostrzeżenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi - ja też tak myślałam. Głównie czekałam na rozwinięcie tego wątku, bo uwielbiam dramaty. Liczyłam na coś zaskakującego, a tutaj kompletna klapa. Sam cukier, dosłownie kilogramy :)

      Usuń
  7. Nie czytałam poprzedniego tomu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może warto nadrobić jak książki Cię ciekawią? :)

      Usuń
  8. Dobra lektura do poczytania latem ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszy tom przypadł mi do gustu, dlatego jestem ciekawa, jak odbiorę powyższą kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu bardziej niż mi.

      Usuń
  10. Jeszcze nie czytałam. Ale się skuszę! ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie, nie i jeszcze raz nie! Jak pisze u każdego tsk i napisze u Ciebie: ta autorka skutecznie mnie od siebie odstraszyła książką 'Chłopak, który zakradał..'. To było tak słodkie, że aż bolało i teraz boję się dać jej kolejną szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i wiem o czym mówisz. W pierwszej książce, którą czytałam tej autorki czyli tą co Ty - jeszcze jakoś to przeżyłam. Ale im dalej brnę w książki tej autorki, tym bardziej ten cukier zaczyna mi przeszkadzać.

      Usuń
  12. Książkę miałam w planach. Przyznam, że pisałam nawet w jej sprawie do wydawnictwa. Widzę jednak, że nie powinnam się nastawiać na wielkie emocje. Nie będę więc na siłę o nią zabiegać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie lubię takich kompletnych odmóżdżaczy ;p

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać tej książki, jak również pierwszej części. Ale być może kiedyś po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem rozdarta. Nie wiem czy na ten moment potrzebuję czegoś odmóżdżającego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie przyjdzie taki czas, kiedy będziesz miała ochotę na taką odmóżdżającą powieść, wtedy polecam książki tej autorki :D

      Usuń
  16. Idealnie na lato, na lekkie i słodkie zaczytanie. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja myślę, że ta ksiazka przelała i mnie czarę goryczy. Niestety nie podzielam Twojego zdania. Potencjał tej historii został zmarnowany. Ja właśnie czekałam a te emocje, łzy, cokolwiek, a było tak słodko, że aż mdło :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na to czekałam, ale niestety tego nie dostałam, więc trochę zawiodłam się na tej pozycji.

      Usuń
  18. Nie słyszałam o tej książce, ale raczej się na nią nie skuszę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Najpierw bym musiał przeczytać 1 żeby przekonać się co jest w drugim :D hah

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja ledwo przetrwałam pierwszy tom, który był całkowitym dnem, jak dla mnie, więc na pewno nie będę sięgać po kolejne tomy. Czytam jednak ich recenzje, aby przekonać się, czy ta historia stała się jeszcze bardziej naiwna i irytująca. I patrząc na to, że Ty też już zauważyłaś, że relacja Ashtona i Anny robi się zbyt cukierkowa i słodka, to jestem pewna, że nie dałabym rady przeczytać tej książki :(

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak się stało i też nad tym ogromnie ubolewam. Koszmar. Gdyby autorka bardziej skupiła się na dramacie, a nie na ich aż za bardzo "romantycznej" relacji to myślę, że drugi tom byłby lepszy.

      Usuń
  21. Mnie bardzo zawiodła ta seria :( I chyba już się nie skuszę na książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń